poniedziałek, 23 listopada 2015

Rozdział V

       31.03.2015, wtorek
       Trzysta czterdzieści trzy. Drugi raz stałem przed tymi drzwiami, jednak tym razem wszystko wyglądało inaczej. Nie bałem się, nie próbowałem wrócić do domu, nie marzyłem o ucieczce – przeciwnie: chciałem przekroczyć próg i móc ponownie zobaczyć uśmiech na twarzy Adriano – wygięte ku górze usta, za którymi krył się szereg białych zębów oraz pełne radosnych ogników oczy.
       Odważnie zapukałem do drzwi i wszedłem do środka, ani przez moment się nie zawahałem. Moim oczom ukazał się Adriano leżący na swoim łóżku i z uwagą przyglądający się rybce, która tę samą czynność kierowała w jego stronę.
       - Cześć – rzuciłem na powitanie i usiadłem na jednym z trzech szpitalnych łóżek - tym najbliżej drzwi, aby móc przyjrzeć się małemu skalarowi i jednocześnie porozmawiać z chłopcem.
       Ryba się nie ruszała. Utrzymywała się w jednym miejscu w wodzie i swoimi wyłupiastymi oczyma spoglądała na Adriano, który, odkąd wszedłem do środka, również ani drgnął. Wytężyłem wzrok i uważnie przyjrzałem się skalarowi. Próbowałem w ten sposób wczuć się w rolę chłopca i zrozumieć, co ciekawego jest w obserwowaniu zwierzęcia, jednak na marne...
       - Squalo* chyba nie jest w dobrym humorze – stwierdził w końcu i przeniósł swój wzrok z rybki na mnie. Uśmiechnąłem się, gdy usłyszałem przezwisko małego skalara - to trochę jak nadanie kotu imienia Pies w nadziei, że ten wyrośnie na zwierzę broniące domu albo aportujące patyki.
       - Może jest głodny – wywnioskowałem.
       - Może... – stwierdził obojętnie Adriano i chwycił do rąk leżący obok akwarium pojemnik z jedzeniem. Przechylił go o sto dziesięć stopni i wsypał kilkanaście granulek do wody.
       Odłożył opakowanie na swoje miejsce, po czym oparł głowę na ręce i z zaciekawieniem przyglądał się Squalo. Zaintrygowany jego rzekomą depresją również nie spuszczałem z niego wzroku i starałem się nie wykonać przy tym żadnego gwałtownego ruchu. Gdy od wgapiania się w skalara zaczęły boleć mnie oczy, zamrugałem kilkukrotnie i wzruszyłem ramionami.
       - Chyba jednak nie jest głodny.
       - Może piąta porcja to dla niego za dużo jak na jeden dzień – stwierdził Adriano i zakończył obserwację ryby. Spojrzałem na wiszący nad drzwiami zegar. Była dopiero jedenasta pięćdziesiąt sześć, co oznaczało, że Squalo powinien dotychczas zjeść jedną lub co najwyżej dwie porcje rybiego pokarmu, ale w żadnym wypadku pięć!
       - Wiesz, Adriano, rybki nie mogą tyle jeść – zacząłem temat, próbując dać chłopcu do zrozumienia, że tak częste karmienie zwierzęcia może go zabić – Sam pewnie nieraz zjadłeś za dużą porcję jakiegoś smakołyku i narzekałeś później na bolący brzuch. Chyba nie chcesz, aby Squalo też tak cierpiał?
       - Ale Squalo był smutny – zaczął się tłumaczyć – Kiedy mama jest smutna, przynoszę jej cukierka - to zawsze poprawia jej humor. – Mimowolnie się uśmiechnąłem, słuchając jego perswazji. Gdy tylko to zobaczył, szybko zmienił temat, aby odwrócić uwagę od swojego wybryku – Świetnie przedwczoraj zagrałeś.
       - Po prostu robiłem to, co do mnie należy – rzuciłem obojętnie – Siatkówka to gra zespołowa - przy dobrym przyjęciu i rozegraniu, skończenie ataku jest tylko formalnością. Każdy zawodnik jest na boisku za coś odpowiedzialny i jeśli poprawnie wykonuje swoje zadanie, przyczynia się do zwycięstwa. Wszyscy moi koledzy dobrze spisali się w ostatnim meczu i dlatego udało nam się pokonać przeciwnika.
       Chłopiec przyglądał mi się z uwagą. Opowiadając mu o rozegranym dwa dni wcześniej meczu, czułem się jak jego życiowy nauczyciel. On, niczym pilny uczeń, chłonął przekazywaną mu przeze mnie wiedzę. Widząc jego skupienie, zacząłem żałować, że jednak nie zostałem pedagogiem - przez pewien okres swojego życia rozważałem pójście tą drogą, jednak moi rodzice skutecznie mnie od tego pomysłu odwiedli. Przedstawili mi mnóstwo mrocznych wizji związanych z moim ewentualnym przyszłym nauczycielskim życiem, jak budzenie postrachu wśród dzieci swoim ponadprzeciętnym wzrostem czy obowiązek rozszyfrowywania ich hieroglifów przy okazji sprawdzania ich kartkówek, wypracować i sprawdzianów.
       - Adriano, kim chciałbyś zostać w przyszłości? – zapytałem po chwili namysłu. Wciąż nie do końca wiedziałem jak z nim rozmawiać i odpowiednio dobierać słowa. Miałem nadzieję, że poruszenie tej kwestii nie sprawi mu ból.
       Chłopiec spojrzał w sufit, jakby dokładnie analizował moje pytanie i nie wiedział co odpowiedzieć.
       - Kiedy byłem młodszy, chciałem zostać astronautą – przyznał po chwili – Marzyłem o wędrówce po Księżycu i umieszczeniu na jego powierzchni włoskiej flagi. Gdy opowiedziałem o tym mamie, stwierdziła, że musiałbym więcej czasu poświęcać na naukę matematyki, a ja nie lubię matematyki, więc zrezygnowałem ze swoich planów – dodał ze smutkiem.
       - Dlaczego nie lubisz matematyki? – spytałem bez zastanowienia. Nigdy nie byłem w stanie zrozumieć moich rówieśników, którzy, podobnie jak Adriano, z ogromną niechęcią podchodzili do tego przedmiotu.
       W odpowiedzi chłopiec tylko wzruszył ramionami.
       - Kiedy moje marzenia legły w gruzach, postanowiłem, że zostanę piosenkarzem. Swoją karierę zaczynałem od śpiewania pod prysznicem – z entuzjazmem kontynuował swą opowieść – i na tym ją skończyłem, kiedy mama zapytała mnie, dlaczego myjąc się, słucham, jak zażynają łosia. Myślała, że to forma relaksu albo jakiś nowy, przedszkolny trend.
       Starałem się nie wybuchnąć śmiechem, słuchając historii Adriano. W porównaniu do odrzucenia przez niego marzeń o byciu muzykiem, moja rezygnacja z kariery nauczyciela wydawała się błahostką.
       - Masz jeszcze jakieś ciekawe wspomnienia z przedszkola?
       Zadając to pytanie, przypominałem sobie swoje wybryki z tego okresu. Rozważałem nawet opowiedzenie o nich Adriano, jednak po ich dokładniejszym przeanalizowaniu stwierdziłem, że to nie byłoby z mojej strony odpowiedzialne, gdyż chłopiec mógłby kiedyś któryś z nich wykorzystać i napytać sobie problemów.
       - Pamiętam jak kiedyś zaprosiłem moją przedszkolankę na randkę.
       Odetchnąłem z ulgą, słysząc tę wypowiedź. Dotychczas myślałem, że na świecie nie ma drugiego tak głupiutkiego dziecka jak ja, ale Adriano zmienił moje spojrzenie na tę sprawę. Sam kiedy miałem sześć lat, zapytałem swoją nauczycielkę, czy nie chciałaby wyjść ze mną do kina. Wyznałem, że przez siedem miesięcy zbierałem kieszonkowe, aby móc za nie kupić dwa bilety oraz duży popcorn, jednak ona stwierdziła, że to niemożliwe, gdyż jest już umówiona. W ostateczności postanowiłem do obejrzenie seansu przekonać swoich rodziców. Początkowo byli sceptycznie nastawienie, ale w końcu się zgodzili. Kiedy wychodziliśmy z sali kinowej, minąłem swoją przedszkolankę, tę którą zaprosiłem na randkę. Obściskiwała się z naszym nauczycielem angielskiego, chyba czekali na rozpoczęcie  się emisji jakiegoś filmu romantycznego. W tamtym momencie po raz pierwszy pękło moje niewinne, dziecięce serduszko. Oprócz tego, aż do momentu zakończenia nauki w przedszkolu, byłem odpytywany na każdej lekcji angielskiego.
       - Zaproponowałem wspólne wyjście na plac zabaw. Wydawało mi się, że to idealne miejsce na randkę. Pani Amelia ucieszyła się i przystała na tę propozycję. Usadowiła mnie w szatni i kazała założyć kurtkę oraz przebrać buty, a sama gdzieś zniknęła. Jak się później okazało, poszła po resztę przedszkolaków – zaśmiał się Adriano – I poszliśmy na siedemnastoosobową randkę.
       - Chociaż poszedłeś na randkę. Mnie nauczycielka odmówiła, kiedy ją zaprosiłem – rzekłem ze smutkiem i teatralnie zacząłem pociągać nosem oraz ocierać z oczu nieistniejące łzy.
       - Ja dostałem kosza od koleżanki. Biegałem za nią z pierścionkiem wylosowanym w automacie i prosiłem, aby została moją żoną. Była najładniejszą dziewczynką w przedszkolu i mogła do woli wybierać w chłopcach, jednak miałem nadzieję, że taka błyskotka wystarczy, żeby zdobyć jej serce. Niestety się pomyliłem - wzięła pierścionek i sobie poszła.
       Próbowałem się nie śmiać, gdy Adriano opowiedział mi tę historię. Z mojej perspektywy była to zabawna sytuacja, jednak dla niego mogło to być bardzo smutne i bolesne wspomnienie. Sam będąc w tak młodym wieku nie poznałem smaku odrzucenia przez koleżankę. Imponowałem wszystkim dziewczynom, wzbudzałem podziw oraz respekt. Każda kochała się w złym chłopcu, jakim byłem. Zawsze jako pierwszy przekraczałem progi przedszkola, udawałem się do sali gier, gdzie grzecznie uprzyjemniałem sobie czas z wszystkimi zabawkami. Kiedy przychodziły inne dzieci, nie chciałem się z nimi niczym podzielić, chyba, że dostawałem coś w zamian - tak w wieku pięciu lat ściągałem od innych haracze w postaci cukierków i w ten sposób zdobywałem szacunek. Oczywiście wszyscy rówieśnicy chcieli się ze mną przyjaźnić i dzięki temu nie płacić za zabawki, ale ja nie byłem tak naiwny. Z nikim za darmo się nie dzieliłem, przynajmniej przez dwa miesiące - potem bycie cukierkowym paserem wyszło na jaw, a ja za swoje kieszonkowe musiałem każdemu kupić tyle cukierków, ile wcześniej wyłudziłem.
       Rodzice i nauczyciele sądzili, że ta sytuacja będzie dla mnie przestrogą, jednak wraz z upływem czasu swoim zachowaniem wyprowadziłem ich z błędu. Dałem im wyraźnie do zrozumienia, że tak psotną duszyczkę ciężko będzie im utemperować, choć przyszłość pokazała, że nie ma rzeczy niemożliwych.


*Squalo – wł. Rekin



Witajcie!
Oto kolejny rozdział historii Adriano, Luki i nieznanej Wam jeszcze Antonelli. Jak Wam się podoba? :)
Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem. Przepraszam, że nie mogę się Wam odwdzięczyć, ale szkoła nie oszczędza, cierpię na brak czasu.
Pozdrawiam gorąco :*

8 komentarzy:

  1. Nie rozumiem dlaczego Luca hamuje się przed Adriano. Fakt niektórych pytań nie powinno się zadać, ale mimo wszystko otwartość by pomogła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwolę sobie odnieść się do Twojego komentarza - a ja rozumiem, a przynajmniej tak mi się wydaje. Adriano to jeszcze dziecko, a dzieci jak wiadomo czasem reagują bardzo nieprzewidywalnie. Do tego jest ciężko chory. Nie wiemy, czy on zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo. W tej sytuacji rozmowa o przyszłości może być trudna, jeśli chłopiec wie, że może nie doczekać nawet następnych urodzin... To dopiero ich drugie spotkanie, muszą się lepiej poznać :)
      Ale mały Luca jako zły chłopiec w przedszkolu?! Nie, absolutnie tego nie widzę! Prędzej wyobrażałabym go sobie jako niewinnego, grzecznego aniołka z loczkami :D Chociaż no... pewnie wcale nie taki "mały" :D

      Usuń
  2. Znowu Adriano! Serio uwielbiam dzieciaka! W dodatku cieszy mnie, że Vetto nie bał się do niego wejść :) Bardzo rozbawił mnie fragment o imieniu i depresji rybki xD z tym imieniem tez niezle jaja, ale pisze to dziewczyna która nazwała kota tsunami żeby krzyczeć na mieście jak będzie szła z kotem uwaga tsunami idzie xF także ten xD w sumie to taki widok Vettoriego i Adriano wpatrującego się w rybkę musiał być cholernie uroczy xD (wcale nie zachowuje się teraz jak hotka xDD) Dzieciak na serio dba o tego swojego rekina :P Nie oszukujmy się może wcale nie chce mu się pływać z przejedzenia :P Przynajmniej ja jak jestem na jedzonko to nie chce się w ogóle ruszać to może on tez? XD Vettori pedagogiem? Rzeczywiście dobrze, że mu plany w życiu nie wyszły i rodziców miał mądrych xD co to wiedzieli że taki materiał jak on nie może zmarnować się w byle jakiej szkole tylko być zauważonym na szerszą skalę z ta buźką i ciałem xD Wystarczy ze wygląda jak hot korepetytor matematyki od maty po za boiskiem. Zazynanie łosia? XD To już wiem co myślą moi rodzice jak ja jestem pod prysznicem, a umówmy się ładnym śpiewem nie grzesze xD Kto by pomyślał że Luca tyle przeżył jako przedszkolak xD Zycie kopalo go od małego xD ale jeśli jego serduszko nie jest jeszcze wyleczone z pani przedszkolanki, pani od angielskiego i najładniejszej dziewczyny z przedszkola to udam się do tej Italii z jakąś kropelka i posklejam jego serduszko xD By the way historia Vettori gangstera sprawiła, że miałam łzy w oczach xD Widać, że Włoch od najmłodszych lat bo i mnóstwo kobiet i mafia xD prawdziwy włoski przedszkolak jak bum cyk cyk xD Ale kurde widać jaki był inteligentny xD doszedł w przedszkolu do najważniejszego wniosku w życiu xD po co mu przyjaciel jak może mieć cukierki 😂😂😂😂. Kocham go serio xD Czekałam jeszcze na jakiś mały wpisik o Piano, bo ten pojawia się tu bardzo rzadko, ale jak to robi to rozbija bank swoja osoba xD Powiem Ci dziecino, że opłacało się czekać tyle na kolejny rozdział i bardzo przepraszam, bo o ile dobrze ogarnęłam to tamtego nie skomentowałam, a bardzo mi się podobał :( zła ja xD ale serio nwm jak to możliwe :( także czekam na pojawienie się Antonelli i nowy rozdział :P może będzie szybciej? Mam nadzieje, ze wiesz kto pisze xD a jak nie to wskazowka xD mam mnóstwo kont xD a jeżeli jeszcze nie wiesz to zapytaj się najdroższa flamex xD by the way sorry za taki nieogarnieta komentarz ale już noc i pisze na tel i no wybacz bo wiem ze się z nim nie popisałam

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu Adriano! Serio uwielbiam dzieciaka! W dodatku cieszy mnie, że Vetto nie bał się do niego wejść :) Bardzo rozbawił mnie fragment o imieniu i depresji rybki xD z tym imieniem tez niezle jaja, ale pisze to dziewczyna która nazwała kota tsunami żeby krzyczeć na mieście jak będzie szła z kotem uwaga tsunami idzie xF także ten xD w sumie to taki widok Vettoriego i Adriano wpatrującego się w rybkę musiał być cholernie uroczy xD (wcale nie zachowuje się teraz jak hotka xDD) Dzieciak na serio dba o tego swojego rekina :P Nie oszukujmy się może wcale nie chce mu się pływać z przejedzenia :P Przynajmniej ja jak jestem na jedzonko to nie chce się w ogóle ruszać to może on tez? XD Vettori pedagogiem? Rzeczywiście dobrze, że mu plany w życiu nie wyszły i rodziców miał mądrych xD co to wiedzieli że taki materiał jak on nie może zmarnować się w byle jakiej szkole tylko być zauważonym na szerszą skalę z ta buźką i ciałem xD Wystarczy ze wygląda jak hot korepetytor matematyki od maty po za boiskiem. Zazynanie łosia? XD To już wiem co myślą moi rodzice jak ja jestem pod prysznicem, a umówmy się ładnym śpiewem nie grzesze xD Kto by pomyślał że Luca tyle przeżył jako przedszkolak xD Zycie kopalo go od małego xD ale jeśli jego serduszko nie jest jeszcze wyleczone z pani przedszkolanki, pani od angielskiego i najładniejszej dziewczyny z przedszkola to udam się do tej Italii z jakąś kropelka i posklejam jego serduszko xD By the way historia Vettori gangstera sprawiła, że miałam łzy w oczach xD Widać, że Włoch od najmłodszych lat bo i mnóstwo kobiet i mafia xD prawdziwy włoski przedszkolak jak bum cyk cyk xD Ale kurde widać jaki był inteligentny xD doszedł w przedszkolu do najważniejszego wniosku w życiu xD po co mu przyjaciel jak może mieć cukierki 😂😂😂😂. Kocham go serio xD Czekałam jeszcze na jakiś mały wpisik o Piano, bo ten pojawia się tu bardzo rzadko, ale jak to robi to rozbija bank swoja osoba xD Powiem Ci dziecino, że opłacało się czekać tyle na kolejny rozdział i bardzo przepraszam, bo o ile dobrze ogarnęłam to tamtego nie skomentowałam, a bardzo mi się podobał :( zła ja xD ale serio nwm jak to możliwe :( także czekam na pojawienie się Antonelli i nowy rozdział :P może będzie szybciej? Mam nadzieje, ze wiesz kto pisze xD a jak nie to wskazowka xD mam mnóstwo kont xD a jeżeli jeszcze nie wiesz to zapytaj się najdroższa flamex xD by the way sorry za taki nieogarnieta komentarz ale już noc i pisze na tel i no wybacz bo wiem ze się z nim nie popisałam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeeej, Adriano <3 a opis łobuza Vettoriego po prostu mnie totalnie rozczulił, bad boy po prostu tak strasznie do niego nie pasuje, że możliwość wyobrażenia go sobie nie dość że jako przedszkolaka, to jeszcze jako ZŁEGO przedszkolaka była fajnym momentem :) W ogóle obaj panowie są po prostu cudowni. Adriano to śmieszny, przeuroczy dzieciak, jednak słychać po nim tę dojrzałość i mądrość (które zapewne przyszły wraz z chorobą). Luca nauczyciel? Nie zastanawiałabym się ani przez chwilę zostać mamusią w trójce klasowej, wszystko, byleby być blisko Luci :D Fajna wizja, taka... hmm... ciepła :) Przepraszam za nieskładny komentarz, ale nie chciałam już odkładać napisanie go, a ostatnio miałam trochę na głowie. Mam nadzieję że przed świętami jeszcze się tu coś pojawi. I mam nadzieję że będzie to wyczekiwana kobieca postać :) Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Po długiej przerwie - przybywam ponownie! :D
    Do tej pory... Cóż, jakoś nie zwracałam uwagi na Lucę (moją jedyną miłością pozostaje niezmiennie Aleksandar A.), jednak dzięki twojej historii jakoś nabieram do niego sympatii :D
    Serio! Wyobrażam sobie jego małą wersję (chociaż pewnie nawet w przedszkolu nie był mały - te dwa metry musiały się skądś wziąć xD), jak terroryzuje wszystkich rówieśników i w dziecięcy sposób zarywa do dziewczyn :D Mógł wyrywać je na te cukierki :3
    Adriano - hmm... Mam zbyt wiele doświadczeń z nowotworem i ciężko mi się wypowiadać na ten temat... Cieszę się, że się trzyma... I że ma teraz Lucę. Naprawdę, wsparcie innych to podstawa...
    Wracając rozdział (maybe dwa) wcześniej - seroznawstwo :D Dziewczyno, kocham Cię, tak samo jak kocham ser żółty :3 *moje małe uzależnienie*
    Jestem ciekawa jak to wszystko potoczy się dalej... I kiedy poznamy Antonellę? :)
    Czekam niecierpliwie, chociaż pewnie dopiero po świętach znowu będę nadrabiać zaległości... :(
    Buziaki :*
    Iadala

    belchatowskie-lovestory.blogspot.com
    do-trzech-razy-tak.blogspot.com
    Wpadnij czasem <3

    OdpowiedzUsuń
  6. O mój dobry boże! Zostaję! <3 <3
    Luca!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej Kochana!
    Przepraszam za brak komentarza pod ostatnim rozdziałem i przy okazji za krótkość tego komentarza, ale z powodu braku czasu nie mogłam pojawić się wcześniej. Rozdział cudowny!
    Dłuższy komentarz przy kolejnym rozdziale, obiecuję!
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy